Kochani!
Grudzień to jednak mój ulubiony miesiąc pośrodku pomiędzy szaroburą zakatarzoną jesienią a niezdecydowanym Marcem. Grudzień to unikatowy miesiąc, w przeciągu którego aktywnie przygotowujemy się do świąt. Rok temu zrozumiałam że sukcesywne przygotowanie prezentów per osoba, asertywność i chęć do ręcznych robótek, przynosi dużą korzyść pod krótką nazwą oszczędność. Dochodzi też satysfakcja, zaskoczenie, doświadczenie i rozwój kreatywności.
Zimowe wieczory chętnie wyobrażamy sobie pod ciepłym pięknym kocem i ciepłą wręcz parzącą herbatą w ręku. Na ten czas wolę mieć duży zapas ciekawych filmów i książek, najlepiej w wersji papierowej: każda strona ma jeszcze ten niepowtarzalny zapach farby i świeżego papieru. W ogóle w zimę robię się bardziej czuła na zapachy, od praktycznie naturalnych po nawiązane skojarzeniami z okresem świąteczne-wigilijnym.
Chowam nogi pod mięciutkim kocykiem, owijam się nim tak żeby z każdej strony czuć ciepły materiał. Westwing natchnął mnie pewną inspiracją w postaci bawełnianej narzutki na fotel z dwukolorowymi frędzlami przy dłuższej stronie. Taki design (o ile tak się mówi o kocyko- narzutkach) od razu wpadł mi w oko, ponieważ z jednej strony gwarantuje odświeżenie rzeczy istniejącej a z drugiej jest banalnie prosty w wykonaniu. Zamówiłam włóczkę o podobnym odcieniu ecru co i kocyk, z takiego samego materiału i identycznej grubości nici i zabrałam się za robotę.
Najpierw wyliczanie. Z przykrością i wstydem człowieka z dyplomem matematyka informatyka przyznaję, że 3 dni znajdowałam błędy w kalkulacji długości nici, potrzebnej na frędzle wzdłuż długich stron oraz ilości włóczek. Zawstydzona przyznałam ostatecznie, że tyle pomyłek nie spotka nawet najgorszego z uczniów pierwszego roku studiów. Wykonanie krok po kroku zobaczycie na poniższym filmiku, a moje osiągnięcia - na pozostałych zdjęciach!
Lovely post dear! Have a great week! xx
ReplyDelete