31 January 2016

Ootd: cekiny w roli głównej. Ambasadorka Joy - relacja z kastingu

22:42
Cały ten miesiąc okazał się dla mnie niezwykle wyczerpującym: początek był jak łyk świeżego powietrza, po którym nastąpiły liczne wyzwania. Bardzo często na zakończenie dnia wybierałam zdrowy sen lub ciekawy film, odstawiając blog oraz domowe obowiązki na bok. Kolej zdarzeń zmusiła mnie do przemyślenia na nowo wszystkiego, co mam w życiu i tego, do czego z taką pasją dążę. 

Jedna z moich ulubionych modowych gazet ogłosiła konkurs na ambasadorkę/blogerkę/redaktorkę. Nad zgłoszeniem zastanawiałam się jakiś czas, lecz dopiero ostatniego dnia napisałam treść wiadomości i wysłałam swoją kandydaturę, nie oczekując w sumie szokujących wyników. Okazało się, że zostałam zaproszona na część dalszą - casting w Warszawskiej siedzibie JOY'a. Konsternacja, radość, podekscytowanie, strach - przez wszystkie uczucia przeszłam standardowo, mając tylko jedno na myśli. Nie odbierać zdarzenia na poważnie. Teraz, kiedy mam zadowolenie z pracy, stabilną sytuację w domu i pewne osiągnięcia na blogu, nie myślałam o tym, by wszystko postawić na jedną kartę. Pojechałam na casting by zdobyć pewne doświadczenie i dobrze się pobawić. Nakręcała mnie również nadzieja na zastosowanie swojego umiłowania do mody gdzieś poza stronami swojego bloga.

Na miejscu działo się to, czego obawiałam się najbardziej: było ciekawie, ale nie na tyle bym mogła poczuć się komfortowo w tej atmosferze. Wiecie o co mi chodzi? Byłam najstarsza w swojej grupie, czułam, że mam zupełnie inne zainteresowania, podchodzę do świata mody z pewnym szacunkiem i nie mogę udzielać się w panujących tam rozmowach. Jednym z tematów dyskusyjnych był np. ten: kto ile płaci za sesje zdjęciowe i która z agencji jest w czym lepsza. Tak samo nie zaciekawiły mnie rozmowy o tym, kto i z kim współpracował. Szczerze, na liście 100 najważniejszych i najciekawszych dla mnie tematów, te wymienione powyżej trafiłyby na co najmniej 101 miejsce.

W momencie, kiedy trzeba było opowiedzieć o sobie, straciłam cały zapał. Poczułam nagle straszne zmęczenie. Mówiłam i z każdym słowem słyszałam coraz głośniej pytanie w swojej głowie: "Czego właściwie tu szukasz?" Czułam się jak starsza osoba, która zbyt późno zorientowała się, że wybrała złą ścieżkę kariery. Podobno zawsze można zacząć życie od początku, w tym celu mając 30 lat albo i więcej zupełnie zmienić zawód. Byłam w tym momencie pewna, że cały ten casting nie jest odpowiednią dla mnie drogą. Opuściłam pokój z uczuciem niewykorzystanych 5 minut. Następne zadania wykonałam by tylko zbliżyć moment zakończenia zbędnej dla mnie procedury ogłoszenia wyników. 
Widziałam w międzyczasie Jessice Mercedes, słyszałam jej relacje z Paris Fashion Week. Stwierdziłam, że jeżeli każda jej opinia wygląda w podobny sposób, to nie ma co pędzić w kierunku jej świata. Może i jest pełen zabawy ale nie zachowuje swojej wartości.  

Już w domu szukałam wytłumaczenia, odpowiedzi na pytanie jaką drogą iść dalej. Wahałam się by nie usunąć przy okazji swojego bloga, skoro zainteresowanych nim jest zbyt mało, a moje zaangażowanie zależy od zbyt wielu czynników. Dziś jednak postanowiłam kontynuować rozpoczętą pracę z myślą o sobie i o tym, co wciąż lubię.












 


29 January 2016

10 faktów o zapuszczaniu włosów

00:00
Pamiętacie może, jak rok temu pisałam na temat codziennej pielęgnacji włosów? Dzisiaj mogę podzielić się rezultatami, a także wskazówkami odnośnie tych bardziej i mniej skutecznych metodach na zapuszczanie włosów. Z ciekawością się dowiem również o waszych sposobach :)

Na wstępie pokarzę efekty rocznej kuracji:



Szampony i odżywki przeciw wypadaniu włosów - to za mało. Generalnie jest potrzebne działanie wszechstronne zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz. Ciężko uwierzyć w to, że zwyczajne mycie szamponem i nakładanie balsamu na końcówki spowoduje gwałtowny porost włosów. Inaczej: jakbyście chcieli powiększyć piersi o 2 rozmiary i smarowali je balsamem do ciała. Wracając do wszechstronnego działania: zdrowe odżywianie się, wypoczynek, suplementy diety oraz serum i ampułki z koncentratem pobudzającym cebulki włosów tylko w połączeniu dają dobre rezultaty.


Suplementy a odpowiednia dieta
Wspomniałam o zdrowym odżywianiu ale wiem doskonale, jak ciężko trzymać się zdrowej diety, dostarczającej nam dzienną normę niezbędnych mikroelementów bez nadmiaru kalorii. Przerabiałam ten temat w ciąży i stwierdzam, że dla większości z nas jednak będą bardzo potrzebne specjalne suplementy diety. Sama wypróbowałam kilka: Solgar, Cece Med oraz najtańszy - Doppleherz. Dobra wiadomość dla kobiet w ciąży i karmiących matek: są witaminy, które można a nawet zaleca się brać by dopełnić niedobór mikroelementów i wstrzymać gwałtowne wypadanie włosów.




Wypadanie włosów po porodzie
Obawiałam się tego, ponieważ słyszałam wiele tragicznych historii. Okazuje się, że można temu skutecznie zapobiec i przeciwdziałać. Prawda jest taka, że większość zabiegów jest niewskazana w czasie karmienia piersią a tym bardziej w ciąży. Wracając do poprzedniego punktu: witaminy i suplementy. Rozumiem, że część czytelniczek oburzy się: wszystko ma być naturalne! W takim układzie zalecam pominąć ten punkt i nie narzekać po fakcie. W dzisiejszych czasach ciężko zapewnić sobie 100% naturalność we wszystkim.  

Babcine metody zadbają o nasz portfel
Są domowe sposoby (głownie maseczki) na rożne problemy z włosami, również na stymulację ich wzrostu. Owszem zajmują trochę czasu ale jednocześnie są o wiele bardziej ekonomiczne. 

Zapuszczanie włosów wiąże się z walką z ich wypadaniem
Im dłuższe włosy tym bardziej uciążliwą jest ich pielęgnacja oraz łatwiejsze jest ich uszkodzenie. U niektórych spowalnia się porost nowych włosów a sezonowe wypadanie jest bardziej odczuwalne. Dlatego przydatna jest kuracja przeciwko wypadaniu włosów. Efekt jest widoczny dopiero po 2-3 miesiącach ale pomaga zregenerować włosy i szybko zastępować je nowymi. Są również skuteczne zabiegi w salonie, najbardziej polecana przez kosmetologów jest mezoterapia skóry głowy.

Włosy niezależnie od długości potrzebują doskonałego nawilżania. Im gorszy ich stan tym bardziej skłonne są do łamania się. Kolejny raz przypomnę o domowych metodach: płukanie wodą w temperaturze pokojowej (najlepiej źródlaną), płukanie wywarem z rumianku, maseczki na bazie kefiru. Za mało czasu? Sięgnijcie po zabieg w salonie, np Pro fiber od Loreal Paris.

Obcinanie końcówek jest tak samo potrzebne jak rozczesywanie. Jest bardzo przykre, ale niezbędne jeśli chcecie mieć włosy w dobrym stanie. Najważniejsza sprawa - znajdźcie sobie "swojego" fryzjera, który będzie wiedział jaki jest wasz główny cel i problem. Raz trafiłam do polecanej przez właścicielkę pani, podobno najlepszej w salonie.  Zamiast omawianego centymetra max ścięła co najmniej 5. Zrobiła tak nie dlatego, że były w złym stanie, tylko dlatego, że robiła tak wszystkim klientkom - zbyt machała nożyczkami. Drugi raz stażystka poplątała mi włosy podczas mycia a później wyrywała je garściami podczas rozczesywania. Dodawała przy tym, ze mam duży problem i wypadają mi przy lekkim dotyku. Jak znajdziecie swojego fryzjera, trzymajcie się go rekami i nogami.

Lokówka, prostownica a nawet suszarka wrogami numer jeden. Jest to już powszechnie znany fakt. Oprócz nich - nadużywanie spinek metalowych, ściąganie włosów gumkami, nieostrożne rozczesywanie, niedokładne, rzadkie lub zbyt częste mycie głowy. Przesuszenie na słońcu, nie spłukiwanie soli morskiej, brak ochrony głowy przed zimnem.. Podsumowując: w ramach możliwości minimalizujcie działanie zbyt wysokich i niskich temperatur oraz mechaniczne niszczenie. 

Stan waszych włosów mówi dużo o waszym stanie zdrowotnym i emocjonalnym. I .. odwrotnie: dobra fryzura gwarantuje dobry dzień, humor i ogólnie dodaje pewności siebie.

Czasami trzeba zaakceptować to, że wyglądamy lepiej w krótkich włosach albo to, że ten moment nie jest odpowiednim na ich zapuszczanie. Wiele ciekawych fryzur można zrobić na przeróżnych długościach, jeżeli czujecie się lepiej w krótkich fryzurach, to odpuście sobie temat ich zapuszczania. Miałam koleżankę, która prawie płakała nad stanem swojej głowy. Włosy nie rosły niżej ramion, a jak odrastały trochę dłużej, to zaczynały wypadać, sprawiając wrażenie łysienia. Niezbędna okazała się specjalna kuracja i częste strzyżenie, które przywróciło zdrowie skóry i cebulek włosów.

26 January 2016

92% naturalnych składników w mydle do rąk? To jest możliwe z Yope!

22:46
Nie raz już na moim blogu mieliście okazje poczytać o kosmetykach naturalnych i eko. Dzisiejszy wpis będzie o tych sprawdzonych na mnie i całej rodzinie :) 
Czy też macie takie wspomnienie z dzieciństwa, kiedy bardzo nie chciało się wracać do domu, by umyć ręce, i ktoś z towarzyszy sięgał po taki "mydlany" kwiatek? Nazwaliśmy go tak, bo po kontakcie z wodą się pienił i skutecznie czyścił przybrudzone rączki. Taki zwyczajny przykład przypomina mi o tym, że są naturalne roślinne składniki, które mogą być używane w produkcji mydła. Tak pewnie pomyśleli i twórcy Yope - delikatnych mydeł w płynie

Co w tych mydłach niezwykłego? 


Ważna wiadomość - zawierają aż 92% składników naturalnych z certyfikatami Ecocert i BDIH. Czego mydła Yope nie zawierają? Parabenów, silikonów, barwników, SLES-u i SLS-u, zresztą opis całej listy znajdziecie na stronie producenta, żadnych "tajemniczych" koktajli w niej nie ma. Są pośród moich czytelników weganie? Zwróćcie uwagę, że jednym w głównych składników wciąż pozostaje gliceryna ale otrzymywana przez zmydlanie tłuszczów roślinnych. 
Jakie zapachy są dostępne? Jest ich kilka, pełen opis znów przeczytacie na stronie TUTAJ. U mnie na przykład na długo zamieszkały dwa: werbena w łazience i goździk w kuchni.

Moja opinia.


Dziś krótko, zwięźle i na temat. Wystarcza niewielka ilość by dokładnie umyć ręce, świetnie się pieni i zapowiada się jako bardzo wydajny kosmetyk. W dodatku niewiele kosztuje, ma niezwykły i przyjemny aromat (na pewno te dwa, które mam) i jest dostępny w wielu sklepach internetowych. Na początku byłam zaskoczona: w pierwszych sekundach mydło zdaje się nie będzie w cale pienić a dopiero później powleka całą skórę rąk. Aromat na długo się utrzymuje i nie tylko na rękach ale również całej łazience. Wspominałam może, że mydło Yope doskonale nawilża? Po umyciu nim nie czuję potrzeby stosować krem do rąk, co w moim przypadku jest ogromnym plusem (jaka oszczędność na czasie!). A oto są moje cudeńka:




 
 Czy chcielibyście wypróbować mydła Yope?

24 January 2016

By osiągnąć sukces trzeba ryzykować

22:13
Pamiętacie może z moich poprzednich wpisów, jak lubię filmy i książki, motywujące do zmian na lepsze? Nie mogę nie podzielić się tym skarbem z Wami, moi drodzy czytelnicy i czytelniczki. Dopiero co skończyłam oglądać "The Second Best Exotic Marigold Hotel" i teraz serdecznie go polecam wszystkim osobom, które poważnie się wzięli za spełnienie postanowień noworocznych (lub jakichkolwiek innych). 



"By osiągnąć sukces trzeba ryzykować."


"Można w nieskończoność myśleć o wydarzeniach z przeszłości, ale do niej nie można wrócić. Jest tylko teraźniejszość i ona wypełnia całe nasze życie."


"Nie ma większego skarbu, niż czas."


"Zastanawiałam się: ile można rozpoczynać życie od nowa? Okazuje się, że tyle, ile będę chciała"


"Nic się nie wydarzy, jeżeli przestaniemy marzyć."


"O dnie jutrzejszym wiemy tylko jedno: przyniesie zmiany"


"Zdaje się czasami, że różnica pomiędzy tym, co chcemy i tym, czego się boimy, jest nie dłuższa niż rzęsy na oczach."


"Jedyne niepowodzenie, to niepowodzenie spróbować a sukces można zmierzyć tym, jak radzimy sobie z rozczarowaniem"


"Pamiętaj, że jesteś wszystkim i niczym."





22 January 2016

Ootd: szaro, biało i ponuro

22:45
Czasami zdaje mi się, że jestem bardzo niepodobna do innych. Nigdy nie uzależniało mnie palenie i gry komputerowe, głośne imprezy ustępowały cichym spacerom w jakiejś głuszy, nowy odcinek o gwiezdnych wojnach nie ruszył ani jednego włosa na mojej głowie a słowo serial mnie obrzydza. Co do ostatniego, to jednak kilka mnie wciągnęło i muszę przyznać, iż mogę oglądać je w nieskończoność. Mogę tą listę wydłużyć o kilka dodatkowych punktów, fakt pozostaje faktem: co kręci miliony rzadko przykuwa moją uwagę. Często łapię się na myśli, że mentalnie zostałam pomiędzy nastolatką a kobietą w starszym wieku. Ta właśnie pani prosi ubierać się z klasą i elegancko a nastolatka podmienia szpilki na śniegowce; ładne spódnice o kroju oliwkowym na podarte modne dżinsy. Wygoda często wygrywa i czas liczy się bardziej niż elegancja. Co z tego wychodzi, możecie zobaczyć w mojej dzisiejsze stylizacji!

What I'm wearing:

Benie - F&F men
Faux Fur Vest - Zara
Dress - Cndirect
Cardigan - Asos
Boots -DeeZee
Tights - Calzedonia













19 January 2016

Pieszo przez góry: Kudowa Zdrój. + Wideo!

00:31
Polak jedzie w góry głównie po to, by napić się gorzkiej, kupić "prawdziwe" oscypki oraz by pojeździć na nartach lub desce. Kiedyś czekałam na dobrą pogodę, by udać się z koleżanką do wypożyczalni sprzętu narciarskiego i spędzić dobrych kilka godzin na nartach. Nie mieliśmy wtedy w mieście zorganizowanego stoku, jedyną możliwością była trasa wzdłuż rzeki. Wspominając dziś dawne czasy nie mam już ochoty do uczenia się jazdy na stokach. Urzekają mnie coraz bardziej piesze spacery, wielogodzinne, wyczerpujące, po których nie czuję nóg i pleców ale jestem szczęśliwa. Kilka dni tuż po sylwestrze spędziliśmy w małym miasteczku Kudowa Zdrój tuż przy granicy z Czechami. 

Co warto zobaczyć?


Z mapą (a raczej nawigacją) wyruszyliśmy z Mateuszem w długą podróż po okolicach. Nasz hotel znajdował się tuż przy parku uzdrowiskowym, który budownictwem przypomina turystyczne Karlowe Wary. Po jednej stronie pijalnia wód mineralnych, po drugiej termy




Przyprószony śniegiem i skuty lodem staw znajduje się tuż po drugiej stronie od nas. Jeszcze para uliczek - i granica państwa. 


 
Kilka ścieżek prowadzi od razu pod górę i za kilka minut kończy się przy znanej relikwii - kaplicy czaszek. Dzięki niezwykłej pracy księdza Wacława Tomaszka pod koniec XIX wieku udało się w jednym miejscu zgromadzić kości ok. 30 tys. ludzi, pochowanych na okolicznych ziemiach. Większość z nich zginęła podczas panującej lata wcześniej epidemii ospy a drudzy polegli w licznych wojnach na mających swe pola bitew w okolicy. Kaplica jest w całości wyłożona czaszkami i kośćmi ludzi, pod podłoga pozostają jeszcze tysiące nieznanych. Tajemnica tego miejsca pozostawia swoich widzów w głębokim milczeniu. 


Tak samo i my w ciszy wyruszyliśmy w dalszą podróż w górę. Po drodze zachwycały nas wysokie pagórki, porośnięte sosnami i jodłami, niespokojna rzeka, kręte zamarznięte kawałki jezdni. 





Po kilku kilometrach dotarliśmy do zabytkowej ruchomej szopki, całkowicie wykonanej z drewna. Wystawiona ona jest nie w muzeum lecz w prywatnej posiadłości wnuków jej wykonawcy.

Dalej nasza droga leżała do tzw szlaku ginących zawodów. Wybaczcie ale najbardziej mnie interesowało mini zoo z mnóstwem chętnych do zjedzenia bułeczki zwierząt. Tak minęło dobre 2 godziny, ponieważ nie mogłam odejść od głodnych jelonków, owieczek i rudego bizona :)






I na koniec - wideo z wyjazdu




Share
zBLOGowani.pl