Ootd: Białe śniegowce i sportowa puchówka

Zaparzam sobie ulubioną herbatę i wskakuję pod koc - wieczorami zdarza mi się marznąć. Przeglądam zdjęcia z naszego ostatniego wyjazdu i po chwili odstawiam laptop na bok. Kieruję wzrok w stronę okna, przez które widać brudną ulicę, posypaną płatkami śniegu. Jeszcze tydzień temu byliśmy w przecudownym hotelu, z pokoju którego było widać las i zaśnieżone góry. Tam, niespiesznie spacerując, zadałam pytanie: czy jesteśmy szczęśliwi tam, gdzie jesteśmy? Nasza praca, nasz byt, czy chcielibyśmy coś zmienić? Nabierając w płuca świeże mroźne powietrze byłam niezmiernie zadowolona: nie znoszę kiedy moja rzeczywistość przypomina dzień świstaka. Zaczynam się dusić, jeżeli z jakiegoś powodu nie mogę wyjechać z miasta przez dłuższy czas, nawet kiedy tydzień za tygodniem muszę o tych samych porach wychodzić i wracać do domu. Nie czuję, że żyję, tylko odliczam dni w kalendarzu. Znajomi często zapominają nas gdzieś zaprosić: "przecież macie dziecko, pewnie odmówicie" - słyszę później. Niektórzy błędnie traktują rodzinę jako dyktaturę, inni nie chcą by dzieci im przeszkadzały. Dlatego, moi drodzy, są babcie albo nianie, wyjątki są w każdej regule. Możliwie, że się ze mną nie zgodzicie, tak jak i mój mąż, który jest innych podglądów. On szuka spokoju i wypoczynku, jego nie kręcą długie podróże a nawet piesze spacery. Kilka godzin na nogach, to nie dla niego. "Jeśli znudziło ci się jeździć tą samą drogą do pracy, wybierz sobie po prostu nową". Okazuje się, że to co jedni traktują jako łyk świeżego powietrza dla wielu jest zbędną komplikacją.

What I'm wearing:

Benie - F&F

Scarf - handmade

Jacket - Reebok

Jeans - Terranova

Boots - DeeZee