21 December 2014

Interstellar

"Do not go gentle into that good night,
Old age should burn and rave at close of day;
Rage, rage against the dying of the light."


W moich słuchawkach już drugi dzień leci soundtrack z Interstellar i znowu płaczę... Myślę, że nawet zrobiłabym to, czego jeszcze nie zdarzyło mi się wcześniej zrobić - pójść do kina na ten sam film drugi raz. Przewijam stronę z opiniami "kanapowych" kinokrytyków - tak bym ich nazwała. Niektórzy kompletnie rozczarowani. Myślę, że to fani "The Guardians of the galaxy", niekiedy inni, do ich grona należę ja, są pod niezwykłym wrażeniem.



Rozumiem rozczarowanie pseudo astronomów i fizyków: pewnie chcieli zobaczyć film w stylu dokumentalnych serii BBC albo Discovery Channel. Każdy z nich stara się podkreślić, że bracia Nolan stworzyli rzecz daleką od prawdy i nie opartą na dotychczasowych badaniach.  Uważąm, że nieliczne osoby mają podobną wiedzę jak T. Torn na podstawie prac którego powstał "Interstellar". Tematy naukowe powinniśmy zostawić dla naukowców. Przypomnijmy sobie także, że to jest jednak sience-fiction, w filmie powinno się znaleźć miejsce zarówno dla nauki jak i dla elementów zmyślonych. Niezwykłym znajduję fakt, że właśnie ten wymyślony element wygląda niesamowicie realistycznie, tak jakby wydarzenia "Interstellar" miały miejsce w niedalekiej przyszłości, że to jest wydarzenie z tego stulecia. Jeżeli ktoś oczekuje od Interstellar efektów specjalnych podobnych do kosmicznych bajeczek Marvella to wychodzi ze złego założenia. Cały film trzyma widza w napięciunie było ani chwili kiedy bym się nudziła, a po wyjściu z kina nie mogłam wyrazić wszystkich swoich emocji i wstrzymać łez.



Osobiście oglądałam "Interstellar" z trochę innej perspektywy. Plakałam od pierwszych minut i do tej pory wzrusza mnie jedna z idei tego filmu. Moim zdaniem to właśnie ona wywołuje u nas tą burzę emocji i kiedy układamy w głowie puzzle z xxx to tak na prawdę zastanawiamy się nad swoim własnym życiem i pewnie zadajemy sobie pytanie: jakich wyborów jesteśmy w stanie dokonać. Motywem przewodnim tego filmu jest zdanie głównego bohatera: "Wszystko co robimy, robimy z myślą o smoich dzieciach, każda nasza decyzja dąży do tego aby zapewnić im bezpieczeństwo".


Główny bohater zostawia swoją rodzinę bez nadzieji na powrót. Cel jest wyższy: podejmuje dycyzję w nadzieji zapobiegnięciu śmierci całej ludzkiej rasy, a przede wszystkim myśli o bezpiecznej przyszłości swoich dzieci. Okazuje się, że głównym problemem dla niego staje się nie kosmiczna przestrzeń a czas: minuty, godziny, dekady w dali od bliskich. Ból rozłąki tylko wzmacnia się z każdą chwilą: z każdym przesłaniem z domu, wiadomościach o tych, którzy już nie doczekają się na powrót, z każdą czasową przeszkodą. Pierwszy klopot daje do zrozumienia, czas jest rozkoszą i trzeba doceniać każdą chwilę i ostrożnie podejmować każdy krok. Różnych przeszkód będzie jeszcze dużo: zdrajca próbuje uciec by ocalić swoje życie, nieudane łądowanie na jednej z planet zabiera 23 lata ich życia, brak paliwa w statku kosmicznym wymusza na pozostałej ekipie rozdzielenie się. Najboleśniej przeżywałam drugą cześć filmu gdy okazuje się że powrót do domu jest niemożliwy, a i obiecana ucieczka ludzi z Ziemi jest mrzonką co burzy cały sens misji głównego bohatera.  Myślę że każdy kto oglądał "Interstellar" życzył Cooperowi znaleźć sposób na załamanie czasoprzestrzeni i powrót na początek swojej drogi rozpoczętej na Ziemi by móc wygrać z czasem i podjąć zupełnie inne kroki. Na koniec filmu słyszymy bardzo mocne słowa, których nawet nie oczekujemy od naukowców: "Może tak być, że miłość jest czymś większym, czymś co nie jesteśmy w stanie pojąć. Możliwe również, że miłośc jest świadectwiem, artefaktem innej przestrzeni do której nie mamy dostępu. Możemy doświadczyć miłości nawet jeżeli nie rozumiemy jej do końca." Kiedy nie wiemy czym mamy się kierować, bo wyszliśmy za granicę wiedzy poprzednich pokoleń, kiedy idziemy w ciemności, to miłość jest jedynym kompasem i tylko miłość zawiera odpowiedzi na wszelkie pytania. Te niezwykłe słowa proklamują to samo, co za swoich czasów stwierdzil Einstein: nasza wiedza jest mała i są pewne granice, których nigdy nie przekroczymy. Możemy budować nasze teorie w nieskończonność ale pewnych rzeczy się nie dowiemy.


Koniec tego filmu z jednej strony można nazwać optymistycznym: ludzie zostają uratowani dzięki odkryciu i odwadze Coopera. Co do jego własnego życia sprawa wygląda zupełnie inaczej - dla niego minęło zaledwie kilka lat, podczas których próbował zrobić niemożliwe i znów zobaczyć swoją rodzinę; dla nich mineło dosłownie całe życie.  Cooper zdążył zobaczyć córkę przed jej śmiercią. On wygrał czas dla innych ale nie dla siebie - ci dla których starał się znaleźć pomoc i do których tak bardzo chciał wrócić nie doczekali się jego powrotu. To jest tak bardzo zrozumiałe i namacalne i nietrudno znaleźć tu analogię do naszego codziennego życia w świecie, który budujemy dzisiaj. Jak często mówimy, że przepracowujemy się by zapewnić dzieciom lepszą przyszłość? Jak często zdarza nam się zostawić bliskich nam ludzi i wyjechać za granicę bo musimy dla nich więcej zarabiać? W końcu okazuje się że darowaliśmy czas swojego życia, marnując go dla kogoś innego a dla siebie pozostawiamy tylko krótkie chwile na pożegnanie się z tymi, którzy na nas czekali. Nasz umysł zajmują inne sprawy i obowiązki. Statystyki w pracy są ważniejsze niż stęsknione dziecko albo kariera i biznes ważniejsze niż nasi rodzice, którzy jako jedyni na całej Ziemi kochają nas bez względu na nic...



Interstellar nie ostawit was rawnodushymi w dodatku saundtrack Hansa Zimmera utrzymuje nakal strastej zastępując wszeliakie efekty..


Не позволяй себе уйти смиренно в ночи тьму 
Не дай погаснуть раньше срока свету своему! 
Старо как мир: Пришли мы ниоткуда, 
А срок настанет - сгинем в никуда 
Так радуйся, не сгинул ты покуда,
Цени минуту, как ценил года!



Надеюсь, многие из Вас уже успели посмотреть "Интерсталлар" в кинотеатрах, а даже если нет, мой отзыв вдохновит Вас посмотреть его как минимум два раза. Уже второй день подряд в моих наушниках играет саундтрек, и я снову плачу. Одновременно пролистываю отзывы "диванных" кинокритиков на сайте kinopoisk.ru. Те, кто привык к экшнам "Стражи Галактики" страшно разочарованы, другие, и к ним отношусь я, делятся своим восторгом.



Отчасти понимаю псевдо-астрофизиков: каждый хочет поделиться своими небольшими знаниями в этой области и раскритиковать каждый момент из фильма. Я не думаю, что все мы обладаем такими же знаниями и опытом как и Т. Торн,  который непосредственно участвовал при написании сценария. Поэтому позволю ученым обсуждать научную сторону этого фильма. Тем более, давайте не будем забывать, что "Интерстеллар" - это sience-fiction, a не документальный фильм BBC. Это подразумевает под собой некоторую долю выдумки и сказки, которые, стоит отметить, показаны настолько реалистично и логично, что складывается впечатление, что все события фильма имели место в недалеком будущем человечества. Если кто-то из Вас ожидает от "Интерстеллар" спецэффектов из фильмов Marvell, то советую заранее приготовиться. Напряжение создается благодаря отличной актерской игре и безукоризненному саундтреку Hansa Zimmerа.



С первых минут фильма из моих глаз текли слезы и даже сейчас, спустя несколько дней, я мысленно возвращаюсь к одной из главных идей этого фильма. Это не только вопрос о пространстве и времени с перспективы возможности путешествий за пределы нашей солнечной системы. Это вопрос о пространстве и времени, разделяющими нас и наших близких. Купер, так зовут героя МакКонахи, подчеркивает: "Как только у нас рождаются дети, все наши поступки и дела направлены на то, чтобы обеспечить им безопасность". Он соглашается на рискованное путешествие без надежды вернуться домой не из корыстных и эгоистических побуждений. Купер понимает, что от него и его опыта зависит спасение человечества и в первую очередь - его семьи. Самым опасным врагом на его пути оказывается вовсе не черная дыра или кротовые норы. Главным его врагом оказывается время: минуты, года и десятилетия вдали от дома. С каждой минутой фильма становится только тяжелее и вместе с главным героем отсчитываешь секунды...


Преграды появляются на каждом пути: команда лишается товарищей, отчаяние толкает на предательство, несчастный случай забирает у них более 20 лет жизни....Тем временем с Земли приходят послания от близких: все более редкие и лишенные надежды. Приходится мириться с потерей близких без возможности сообщить им, что не все потеряно, что миссия все еще продолжается и космические первопроходцы все еще живы. Боль разлуки усиливается с пониманием того, что вся операция не имела смысла с самого начала, что дороги домой просто нет. Тем временем на Земле люди отчаянно борются за выживание, Мерф -дочь Купера - всю свою жизнь ищет решение самой сложной загадки космоса: времени, тем самым она пробует найти способ найти и вернуть своего отца. Во второй половине фильма мы услышим неожиданные и шокирующие слова из уст ученых: "Может быть, любовь — это нечто большее, что мы не в силах пока осознать. Может быть, это свидетельство чего-то... артефакт какого-то другого измерения, которое мы не в состоянии постичь. Может, нам стоит довериться любви, хоть мы и не понимаем ее сути" В темноте вселенной и неразведанных загадок космоса, потерянные и лишившиеся надежды люди действуют, полагаясь на свои чувства и инстинкты, ими движет только любовь к близким, обещания, данные прежде, страх за жизнь и безопасность семьи, как далеко бы она ни находилась. 



Конец фильма следовало бы признать преисполненным оптимизма: Купер и его дочь находят способ спасти человечество и дать ему новый дом. К сожалению, иначе дело обстоит с перспективы семьи Купера. Для него прошло всего несколько лет, тогда как его близкие успели прожить всю свою жизнь; единственное, кого он застает в живых - его престарелую дочь на пороге смети. "Родители не должны переживать своих детей,"- заключает Мерф. Получается, как бы Купер ни старался и не спешил домой, он так и не смог быть рядом в самые важные минуты ее жизни. Не это ли свидетельсво нашей собственной жизни, хоть и не преисполненной подвигов вселенский масштаба? Не мы ли добровольно принимаем решение тратить больше времени на работе, чтобы обеспечить детям лучшее будущее? Выезжаем за границу, с целью больше зарабатывать на содержание семьи? Кто в конце концов выигрывает: мы пропускаем момент, когда наш ребенок делает первый шаг или говорит первое слово, пропускаем возможность провести время с родными и успеваем только проводить их в последний путь... Ради чего? Не больше ли мы теряем, нежели выигрываем?



Не важно понравится или до глубины души разочарует Вас "Интерстеллар", обещаю, он наверняка не оставит Вас равнодушным!

No comments:

Post a Comment

Share
zBLOGowani.pl